wtorek, 7 stycznia 2014

Dzieci wesoło wybiegły ze szkoły...

Z pewną dozą nieśmiałości zaczynam to pisanie. Bo choć każdy jest w jakimś stopniu ekshibicjonistą, to nie jest łatwe wystawić się na publiczny osąd. Z drugiej strony wyrosłam z pisania pamiętnika chowanego pod materacem. Pamiętam kiedy miałam około 13 lat i prowadziłam bardzo emocjonalne zapiski w zeszycie, na którego okładce widniał napis "To i Owo". Podczas rodzinnych świąt Bożego Narodzenia, przy stole wigilijnym rozmawiałam ze starszym bratem, który uczył się już w szkole średniej, mieszkał poza domem i nie widywaliśmy się zbyt często, zapytałam - Co słychać? A on mi na to - To i owo...
Dłuższą chwilę zajęło wiadomości odnalezienie w moim mózgu neuronów, które ją przetworzą i wyślą sygnał do nogi, żeby kopnęła Jakuba w kostkę. Okazało się, że mój kochający, troskliwy brat przeczytał moje zapiski razem ze swoim przyjacielem, który przy okazji był obiektem moich dziewczęcych westchnień i główną postacią w moim pamiętniku. Dziś śmieję się z tego, ponieważ wraz z wiekiem pogarsza nam się wzrok, słuch, zdolność postrzegania faktów, rogowacieje naskórek a co za tym idzie zmniejsza się nadwrażliwość na własnym punkcie, za to, jeśli mamy szczęście pojawia się poczucie humoru. 
Przypomniałam sobie tą historię ponieważ jakiś czas temu młodszą siostrę mojej koleżanki spotkała podobna, lecz zupełnie nie zabawna sytuacja. Matylda jest indywidualistką, doskonałą uczennicą, zdeklarowaną abstynentką. Chodzi do gimnazjum. Koleżanki i koledzy z klasy odkąd wkroczyli w wiek totalnego idiotyzmu i popieprzenia nie wiedzieli co z nią zrobić. Nijak nie chciała się dopasować. Z jednej strony ją szykanowali, bo za grzeczna, nie pije, nie pali, z drugiej od kogoś trzeba ściągnąć pracę domową i na teście. Trochę ich rozumiem, bo Matylda z tą swoją wyjątkowością bywa wkurzająca. Czasem zbyt dorosła i odpowiedzialna, ale z drugiej strony życzę sobie i wszystkim rodzicom, by ich dzieci były jedynie wkurzające.
Wracając do historii Matyldy, otóż Matylda pisała pamiętnik. W tym wieku ma się wiele sekretnych myśl, które chce się ukryć przed światem. Któregoś dnia zostawiła pamiętnik u swojej przyjaciółki, a ta w roztrzepaniu włożyła go Matyldzie do szkolnej szafki, która nie była zamknięta. Dalej sytuacja potoczyła się błyskawicznie. Klasowa zołza zgarnęła pamiętnik i recytowała fragmenty w klasie. Matylda przez kilka dni o niczym nie powiedziała nikomu. Była przygnębiona, nie chciała chodzić do szkoły. W końcu udało się z niej wyciągnąć co się wydarzyło i jak straszną krzywdę wyrządziła tej dziewczynie klasowa zołza. Rodzice nie wiedzieli jak postępować, bo to bardzo delikatna kwestia dla dorastającej młodej kobiety. Był płacz, pretensje, żal do całego świata, szantaż emocjonalny, że jeśli rodzice spróbują ingerować to Matylda coś sobie zrobi. Chciała koniecznie zmienić szkołę i nigdy tam nie wracać. To był koszmar dla całej rodziny. Po kilku tygodniach rozmów, spotkań z psychologiem, rodzicami dzieciaków z klasy, dyrektorem, Matylda stawiła czoła sytuacji, która była gwałtem na jej prywatności oraz wielką traumą i poszła do szkoły. Udało jej się przeżyć jeden dzień z podniesioną głową, potem drugi i kolejne. Mogę sobie tylko wyobrazić jak było to dla niej trudne. Nie opisywałam tu szczegółów tej historii, ponieważ nie chciałabym popaść w niepotrzebnie łzawy ton. Jestem mamą, patrząc na dzisiejsze dzieciaki zastanawiam się skąd one się biorą? Mam na myśli to, że są paskudne, okrutne, bezwzględne. I nie zawsze to dlatego, że mama za mało kochała, albo w pobliżu nie było taty. W normalnych rodzinach, o ile istnieje w przyrodzie takie określenie, chowają się okropne dzieciaki. Nie wiem co się uchowa u mnie, ale już się o to martwię. Mam na szczęście wokół kilkoro fajnych przedstawicieli gatunku Junior. I to jest nadzieja tego kraju. Bo inaczej, to dupa.

2 komentarze:

  1. Gratuluję pierwszego kroku, trzymam kciuki i czekam na dalsze"to i owo"

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję. Zapewne tego i owego będzie przybywać :)

      Usuń